2024-03-26

Most Smoczej Rzeki 龙川桥

Po bardzo udanej wycieczce nad Zalew Zhaozong postanowiłam poeksplorować inne kunmińskie zalewy. Pewnego słonecznego dzionka wybraliśmy się więc nad Zalew Kwiatów Sosny 松华坝水库. Miałam na to wielką ochotę, ponieważ na mapie obczaiłam, że nad brzegiem zalewu znajduje się Park Leśny Mostu Smoczej Rzeki 龙川桥森林公园. Nowy park! W to mi graj! Poczytałam trochę o tym moście - to pierwszy most na Rzece Wijącego Się Smoka czyli na Rzece Panlong. Pierwszy, bo jego najstarszą wersję zbudowano już za Mongołów - w drugiej połowie XIII wieku. Wersja, którą teraz można ujrzeć to most po przebudowie w 1893 roku. Ma 45 metrów długości, ponad 10 metrów szerokości. No i otoczony jest górkami i parkiem. Idealne miejsce na piknik! Zalew Songhuaba sam w sobie też jest interesujący. Budowę współczesnej zapory rozpoczęto w 1958 roku, jednak pierwsza tama na naturalnym zbiorniku wodnym powstała już za Mongołów - nazywała się wówczas Śluzą Kwiatów Sosny 松花闸, a jej budowę (wraz z budową mostu) zlecił dobrze nam znany Shams al-Din; zalew miał po pierwsze chronić miasto przed powodziami, a po drugie dostarczać wodę rolnikom. Jednak już w 1990 roku jego główną funkcją stało się dostarczanie wody pitnej, a w 2003 roku przestano w ogóle używać tej wody do innych celów. Obecnie jest jednym z najważniejszych punktów poboru wody pitnej. Czas najwyższy się tam wybrać.
Z daleka nie jest most zbyt imponujący, ale to dlatego, że widoczna w tle zapora skutecznie odcięła źródło wody.
Kamień potwierdził, że wchodzimy do Parku Leśnego.
Most obecnie używany jest przez mieszkańców pobliskiego osiedla do suszenia produktów spożywczych.
Koło mostu, w części oznaczonej jako park, znajduje się kilka alejek. Podążyliśmy jedną z nich.
Udało się nawet wspiąć kawałek...
Możecie sobie wyobrazić nasze rozczarowanie, gdy okazało się, że prędzej czy później wszystkie alejki i ścieżki są ślepymi zaułkami. Mało tego! Sam Zalew Songhuaba okazał się być niedostępny i strzeżony. Ładnych kilka godzin próbowaliśmy podchodzić na różne strony, jednak już parę lat temu został zamknięty dla zwiedzających. Obecnie nacieszyć oczy zalewem mogą tylko osoby zmotoryzowane, którym chce się wyszukać nieoznaczone ścieżki. Szkoda. Również za tą świątynką czekała na nas zagrodzona droga. 
Ciekawe, po co wybudowali tak ładne schody prowadzące na szczyt tamy, skoro nikogo tam nie wpuszczają...
Wycieczka okazała się więc bardzo średnio udana. Nie udało nam się dojść do żadnego fajnego miejsca, wspaniały Leśny Park okazał się kilkoma na krzyż alejkami, które kończą się w najmniej spodziewanym momencie, a na zalew nawet nie mogliśmy rzucić okiem. Ech. Za to po raz pierwszy w życiu doszłam do drugiego końca najdłuższej ulicy Kunmingu - Pekińskiej, której początkek mieści się przy centralnym dworcu kolejowym:
Znaleźliśmy też niezłą restaurację typu chłopskie jadło 农家乐. Czyli dzień nie był całkiem stracony. Ale wybrać się tam powtórnie? Co to, to nie!
PS. Inspiracją do odwiedzenia tamtych rejonów był ten wpis; ech, szkoda, że nie chadzałam z tamtą grupą w góry...

2024-03-22

Wino oskołowe 桦树汁冰酒

Ostatnio szwagierka poczęstowała mnie zupełnie nowym (dla mnie) alkoholem. Zazwyczaj fajnymi alkoholami niebędącymi wódką częstuje właśnie mnie - ona sama w zasadzie nigdy nie pije, a poza mną nie zna żadnej kobiety, która by chętnie próbowała nowości. I tak właśnie poznałam zniewalający smak wina oskołowego. Muszę jeszcze parę razy użyć słowa "oskoła" czyli sok brzozowy, żeby go zapamiętać. Choć jest to staropolski przysmak, nigdy dotąd się z nim nie zetknęłam.
Wino jest leciutkie i pyszne. Jeśli będziecie mieć kiedyś okazję spróbować - serdecznie polecam! 

PS. O ile sok brzozowy nazywa się po chińsku właśnie dokładnie sokiem brzozowym 桦树汁, o tyle cukier brzozowy, czyli znany nam doskonale ksylitol, wabi się po chińsku 木糖醇 mùtángchún (drzewny alkohol cukrowy) i akurat z brzozą nie ma w nazwie nic wspólnego. Ciekawostka: ponoć Chiny są największym producentem ksylitolu na świecie.

2024-03-18

Dongba 洞巴

Dongba to instrument dęty podwójnostroikowy, podobny nieco do suony, popularny wśród ludu Jingpo. Sama nazwa wywodzi się zresztą z języka Jingpo; w wolnym tłumaczeniu oznacza "flet z bawolego rogu". W języku Wa podobny instrument nazywa się Biqie lub Bike. Najpopularniejszy jest na południowym zachodzie Yunnanu. Skąd się tam wziął? Mówi o tym piękna legenda. 
Dawno, dawno temu żyło sobie małżeństwo, którego bogowie nie obdarzyli potomstwem. Kiedy więc jedna z ubogich rodzin znów powiła syna, którego nie byłaby w stanie wyżywić, nasze małżeństwo postanowiło przyjąć go pod swój dach. Nie traktowali go jednak jak syna, o nie! To jemu zawsze przypadały najcięższe prace, to on zawsze musiał najwcześniej być na nogach. Na przykład gdy zbliżały się żniwa, całymi dniami musiał na polach pilnować, czy aby ptaki nie wchodzą w szkodę. Rósł tak sobie, a samotność tak mu doskwierała, że nieraz łzy zrosiły jego twarz. Razu pewnego, gdy z nudy wielkiej bawił się słomką, nieopatrznie w nią dmuchnął, a ona wydała dźwięk. Pomyślał, że to ciekawe, więc zaczął eksperymentować; w końcu zatknął słomkę w bambusowej rurze i okazało się, że dźwięk był słodki i miły dla ucha. I tak oto powstała dongba, która odtąd często towarzyszy ciężko pracującym ludziom Jingpo i pomaga im rozpraszać smutki. 
Współcześnie dongba najczęściej jest drewniana z dźwięcznikiem drewnianym lub wykonanym z rogu bawolego. Jest instrumentem, którego nie może zabraknąć w trakcie rozmaitych świąt, na przykład dożynek (kiedy to gra się skoczne melodie, tradycyjnie mające za zadanie odganiać ptactwo), ale i pogrzebów, gdy wydobywa się z niej smutne, niskie dźwięki, na pamiątkę zmarłego. Jednak dongba towarzyszy Jingpo nie tylko podczas takich wielkich ceremonii typu uroczystości noworoczne czy weselne, ale również podczas zwykłych, codziennych czynności typu pasanie krów. Na dongba grywa się od dożynek aż do nowego roku; dopiero później, w czasie najpilniejszych robót polowych, nie grywa się na dongba - pewnie to tabu wzięło się po prostu z tego, że nie wolno było próżniaczyć, trzeba było zakasać rękawy... Innym tabu jest to, że na dongba nie wolno grywać w domu. 
Instrument ten możecie zobaczyć (i oczywiście usłyszeć w tle) na przykład na tym filmiku o Jingpo:  
(około 1:05) Niestety, nie udało mi się znaleźć sensownych nagrań pieśni z towarzyszeniem tego instrumentu. Może następnym razem?